Będąc na wakacjach w Gdańsku, szukałam restauracji, gdzie będę mogła zjeść śniadanie na mieście. Osoby z fenyloketonurią wiedzą, że znalezienie niskobiałkowego dania na pierwszy posiłek w ciągu dnia jest dużo cięższe niż obiadu. W wegańskiej restauracji MANNA68 to jednak nie problem! To miejsce serwuje wyłącznie w pełni wegańskie dania. W porannej porze mamy do wyboru menu śniadaniowe. Wybór pozycji jest, jak na moje oko, naprawdę przyzwoity, także każdy może znaleźć coś dla siebie. Ja skusiłam się na wegańską szakszukę, czyli jajko z pomidorami tylko, że bez … jajka. Wyglądało łudząco podobnie do zwykłego kurzego jaja. W smaku było ciekawe, nie smakowało jak nic, co dotychczas jadłam, ale było bardzo dobre. Porcja była duża i sycąca.
Pomimo tego, że mój tata raczej woli potrawy zawierające mięso, pochwalił omlet, który zamówił, więc nawet zagorzały miłośnik mięsa znajdzie odpowiednią pozycję w menu. Do śniadania polecam domówić kawę, która idealnie rozbudzi i doda energii. Jeśli jednak chcielibyście pójść do Manny w porze obiadowej, będziecie mogli wybrać takie pyszności, jak stek z kalafiora, tatar z buraka czy tajskie spring rollsy, których nie będziecie musieli modyfikować, bo składają się z w pełni bezpiecznych produktów. 🙂
Na osłodę dnia warto się skusić na panna cottę (na wegańskiej śmietance) lub wegańskie lody. Wnętrze lokalu jest przytulne, a przestrzeń przed budynkiem, gdzie znajdują się stoliki – ładnie ozdobiona.
Jedyny minus restauracji to ogromny tłok. Może był on spowodowany porą wakacyjną, ale idąc do Manny 68, trzeba liczyć się z lekko dłuższym czasem oczekiwania na danie. Ale z pewnością warto trochę poczekać!